Ten przeuroczy porcelanowy zwierzak trafił do naszego domu całkiem przypadkowo za sprawa Marisol, mojej 2,5 rocznej córeczki.
Kilka miesięcy temu odwiedzałyśmy wspólnie pobliski Kringloop(miejsce, do którego ludzie oddają niepotrzebne rzeczy: ubrania, meble, bibeloty i wszystko to, co można sobie tylko wymarzyć). Mamuśka jak to mamuśka...Najpierw siedziałam w szmatkach, następnie przyszła pora na okulary, meble, książki a wychodząc zahaczyłam jeszcze okiem o biżuterie, jednak nic ciekawego nie znalazłam.
Córusia z kolei jak to córusia...Wszystko ciekawi a najbardziej to, czego nie wolno(szklane buteleczki, porcelanowe figurki, zabytkowe aparaty fotograficzne, stare książki i wszystkie te 'stare rupiecie' rozpadające Się na części od samego patrzenia na nie)...I nagle słyszę okrzyk podniecenia i triumfu: 'Mamusiu BAMBI!!!' (w końcu to jej pierwsze znalezisko). Gdy podeszłam do Marisolki zobaczyłam błysk szczęścia w jej oku.
Zabrałyśmy porcelanowe zwierzaczki do domu, stoją na honorowym miejscu i cieszą oko wszystkich domowników a chyba najbardziej oko Marisol:)
Jestem z mojego SŁONKA bardzo dumna.
4 comments:
Słodkie! I pewnie będzie to jedno z miłych wspomnień dzieciństwa ;)
śliczne ! cudowne. Takie same jak u cherry blossom girl ;>
urocza ta historia i Twoja córka :) pozdrawiam ciepło!
milo slyszec, ze sie podoba :)
Post a Comment